
Marzeniem siostry Marii, benedyktynki z klasztoru w Wołowie, była podróż do Lwowa ormiańskimi śladami. Marzenie się spełniło. Siostra po powrocie, szczęśliwa, dzieli się swoimi wrażeniami.
Pojechałyśmy razem z siostrą Agatą Jamińską. Podróż krótka – od 18 do 22 maja – ale intensywna: Brzuchowice, Lwów, Żółkiew. Naszymi przewodnikami po Lwowie byli zaprzyjaźnieni księża z seminarium w Brzuchowicach, gdzie się zakwaterowałyśmy, a w Żółkwi zaopiekował się nami emerytowany biskup Marian Buczek.
Mhm… mówię podróż, ale to właściwie była pielgrzymka do uświęconych miejsc z modlitwą w każdym. Z siostrą Agatą mamy podobne odczucia: spłynął na nas spokój, jaki daje wypełnienie obowiązku modlitewnego nawiedzenia miejsc pochówków, sanktuariów…Trudno mi opisać słowami stan naszych dusz, kiedy stanęłyśmy przed kapliczką-grobowcem Panien Benedyktynek Ormiańskich, których jesteśmy spadkobiercami. Boli, że jest nieoznakowany.


Teraz, napełnione wrażeniami, wróciłyśmy do swoich klasztornych obowiązków, ale pewnie tęsknota, aby pojechać tam znów – wróci…
Notowała: Romana Obrocka
zdjęcia z archiwum siostry Marii.
zdjęcia z archiwum siostry Marii.
P.S. Obszerna dokumentacja zdjęciowa obrazuje pielgrzymie wędrowanie po Lwowie. Siostra Maria swoje fotografie chętnie układa w opowieści filmowe. Jej refleksją jest odpowiednio dobrana pieśń. Niech więc mówią obrazy i pieśni.