default_mobilelogo

 Nie może mieć Boga za Ojca, kto nie ma Kościoła za matkę
(św. Cyprian z Kartaginy).

Bracia i Siostry w Chrystusie! 

Panie  Jezu  Chryste, przez Twoją śmierć na krzyżu Bóg Ojciec wprowadził pokój między niebem i ziemią. Prosimy Cię, nie zważaj na grzechy nasze, lecz na wiarę swojego Kościoła i zgodnie z Twoją wolą napełniaj go pokojem i doprowadź do pełnej jedności. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków”.
Znamy te słowa? Pewnie wielu dobrze je kojarzy. To są słowa mszalnej modlitwy o pokój w obrządku rzymskim wypowiadanej przez kapłana, która poprzedza moment przyjęcia Komunii świętej. O czym te słowa nam przypominają? Że wiara całej wspólnoty Kościoła jest potężniejsza niż grzechy poszczególnych osób. My czasami za bardzo koncentrujemy się na naszych grzechach, a za mało na wierze całego Kościoła. A ta wiara jest przecież podstawą. Jest fundamentem, na którym budujemy naszą relację z Bogiem. Mówi św. Jan w swojej Ewangelii: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3, 16). Wiarę otrzymaliśmy przecież za pośrednictwem Kościoła. Gdyby nie Kościół, nie poznalibyśmy osoby Jezusa Chrystusa. Dlatego warto czasem zastanowić się nad tym, czym jest Kościół?
W środkach masowego przekazu, zwłaszcza tych liberalnych, lewicujących, patrzy się na Kościół wyrywkowo, z jednego punktu widzenia. I wtedy jakakolwiek ocena Kościoła nie jest obiektywna. Aby zrozumieć, czym naprawdę jest Kościół, trzeba popatrzeć na niego całościowo.
Jest taka baśń hinduska pod tytułem Słoń i ślepcy. Pięciu ślepych mędrców zostało poproszonych, aby opisali słonia. Pierwszy z nich natrafił swoją ręką na grzbiet słonia i stwierdził, że słoń jest jak szczotka. Drugi natrafił na trąbę i stwierdził, że słoń jest jak wąż. Trzeci z nich dotknął nogi słonia i stwierdził, że słoń jest jak pień drzewa. Czwarty ślepy mędrzec dotknął ogona słonia i stwierdził, że słoń jest jak lina. W końcu piąty natrafił na odchody słonia i stwierdził, że słoń jest miękki i półpłynny. Każdy z nich przekazał jakąś informację na temat słonia, ale żadna z nich nie była kompletna. Podobnie jest z Kościołem. Aby opisać Kościół, nie można mówić o nim wyrywkowo, ale trzeba spojrzeć całościowo.
Nie można też tak zupełnie marginalnie patrzeć na Kościół, jak w tej anegdocie: Umarł papież i poszedł do nieba. U wrót raju pyta go św. Piotr: Ktoś ty? A papież odpowiada: Jestem Biskupem Rzymu, Namiestnikiem Chrystusa na ziemi. A św. Piotr na to: Nie kojarzę, ale poczekaj, pójdę zapytać szefa. Zapytał św. Piotr Boga Ojca, a On odpowiedział, że nie wie o kogo chodzi. Poszedł więc do Pana Jezusa. A Jezus po chwili namysłu odpowiedział, że wygląda na to, że koło rybackie, które On założył przeszło 2000 lat temu do tej pory jeszcze działa. Gdybyśmy tylko tak spojrzeli na Kościół, byłoby to wielkie uproszczenie.
Pięknie o Kościele, a konkretnie o swojej diecezji, czyli takiej cząstce całego Kościoła, która oddaje jego prawdziwą naturę w konkretnym miejscu, napisał ks. kard. Karol Wojtyła na krótko przed wyborem na papieża. W poemacie Stanisław napisał tak:
Pragnę opisać Kościół – mój Kościół, który rodzi się wraz ze mną,
lecz ze mną nie umiera – ja też nie umieram z nim,
który mnie stale przerasta – Kościół: dno bytu mojego i szczyt.
Kościół, korzeń, który zapuszczam w przeszłość i przyszłość zarazem,
Sakrament mojego istnienia w Bogu, który jest Ojcem (Stanisław, I). 

Bracia i Siostry w Chrystusie! 

Jaki zatem jest ten nasz Kościół? Kto go założył? Gdy zapytamy Świadków Jehowy usłyszymy, że Kościół został założony przez Konstantyna Wielkiego. Oczywiście to nieprawda. Cesarza Konstantyn przysłużył się chrześcijaństwu, bo wraz z Licyniuszem – cesarzem Wschodu przyłożył w 313 roku rękę do edyktu mediolańskiego, który pozwalał chrześcijanom czcić swojego Boga, ale on Kościoła nie założył. Uczynił to sam Chrystus, który powiedział do św. Piotra: Ty jesteś Piotr czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie (Mt 16, 18-19). I na osobie św. Piotra oraz na jego każdorazowym następcy ten Kościół funkcjonuje do dzisiaj. Św. Ambroży z Mediolanu miał takie powiedzenie: Ubi Petrus, ibi Ecclesia [Gdzie Piotr, tam Kościół]. 
Czasami ludzie mówią, że głową Kościoła jest papież. Ale to nieprawda. W anglikanizmie jest tak, że głową Kościoła anglikańskiego jest królowa. Na szczęście u nas jest inaczej. Głową Kościoła jest sam Chrystus. Niektórzy mówią: ale to przecież taka przenośnia, bo niewidzialną głową Kościoła jest Jezus, ale widzialną głową jest papież. O stworach, które mają dwie lub więcej głów to czytałem w mitologii greckiej. Była na przykład taka Chimera czy Hydra, ale to nie ma nic wspólnego z wizją Kościoła.
Naturę Kościoła można najlepiej zrozumieć za pomocą obrazu człowieka. Głowa jest jedna, prócz tego są inne członki ciała. Ale wszystkie członki ciała są ważne – jak podkreśla w 1 Liście do Koryntian św. Paweł (1 Kor 12, 12-27). Kim jest zatem papież? Jak go określić? Jest znakiem Chrystusa na ziemi. Jego zastępcą, namiestnikiem.
A na studiach podczas wykładów z teologii dogmatycznej usłyszałem jeszcze od profesora najprostszą definicję Kościoła: Kościół to Chrystus i my. Bardzo lubię tę definicję. Bo z jednej strony jest tak bardzo prosta, z drugiej zaś całkowicie oddająca istotę Kościoła. Nie ma bowiem Chrystusa bez Kościoła. Ani Kościoła bez Chrystusa. Dlatego, gdy ktoś mówi: Chrystus – tak, Kościół – nie. To wygaduje bzdury. Kościół jest ideą Chrystusa. Jest Jego częścią. Dlatego, gdy ktoś odrzuca Kościół, odrzuca samego Chrystusa. 

Bracia i Siostry w Chrystusie! 

Prawdziwy Kościół to ten, o którym mówimy w wyznaniu wiary: Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół. Wyznaję jeden chrzest na odpuszczenie grzechów.
Kościół musi być jeden. Bo Bóg jest jeden. I założył jeden Kościół. Apostołowie nie zakładali jakichś odrębnych Kościołów, ale w poszczególnych miastach tworzyli takie wspólnoty, jak diecezje, parafie, które należą do jednego Kościoła.
O Kościele mówi się, że to święty Kościół grzesznych ludzi. I to prawda. Świętość w Kościele gwarantuje obecność Boga. On jest święty, dlatego Kościół jest święty. Mówi Bóg: Świętymi bądźcie, bo ja jestem święty, Pan Bóg wasz (1 P 1, 16). Grzech w Kościele zaś wynika niestety z naszych słabości. Ale mamy robić wszystko, aby tego grzechu było jak najmniej, a tej świętości jak najwięcej.
Kościół jest powszechny. Jest takie piękne słowo w języku greckim: katholicos. Oznacza ono właśnie powszechny. Kościół katolicki jest powszechny, bo jest otwarty na każdego, nikogo nie wyklucza, wszystkich zaprasza. W sektach tak dobrze nie jest. Nie każdy może uczestniczyć w spotkaniach modlitewnych sekty. Nie każdy może się nawet pochwalić, że należy do sekty. A do Kościoła powszechnego – każdy może należeć.
Kościół jest apostolski. Bo założył go Chrystus na fundamencie apostołów. Mówi św. Paweł w Liście do Efezjan: Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga – zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus (Ef 2, 19-20).
Taki jest Kościół, który tworzymy i do którego warto należeć. Tylko w tym Kościele, dzięki Chrystusowi będziemy mogli osiągnąć zbawienie. I to podkreśla św. Jan, gdy mówi: Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony (J 3, 17). A prawdę o zbawieniu w Chrystusie przypomina nam słynna maksyma św. Cypriana z Kartaginy, który mawiał: Extra Ecclesiam nulla salus [Poza Kościołem nie ma zbawienia]. 

Bracia i Siostry w Chrystusie! 

Nawet, jak coś nas w tym Kościele denerwuje, czy to ksiądz, czy to inny człowiek wierzący, czy to nawet system funkcjonowania Kościoła, to pamiętajmy, że Kościół jest dziełem samego Boga. Jest nawet taka anegdota, która o tym przypomina, jak to jeden wyznawca judaizmu chciał ochrzcić się i przejść na katolicyzm. Poszedł więc do proboszcza parafii, na terenie której mieszkał i zapytał o możliwość przyjęcia chrztu. Ksiądz powiedział, że oczywiście jest taka możliwość, tylko musi go najpierw odpowiednio przygotować przez katechezy. Mężczyzna się zgodził. Zaznaczył jednak, że zanim przyjmie chrzest, po przygotowaniu pojedzie na pielgrzymkę do Rzymu i po powrocie przyjmie chrzest. Ksiądz się wtedy nieco zmartwił i zachęcał go, aby przyjął ten chrzest jednak jeszcze przed wyjazdem do Rzymu, bo myślał sobie, że jak tam pojedzie i zobaczy te wszystkie niedociągnięcia Kościoła, to pewnie zrezygnuje z chrztu. Kandydat do chrztu jednak upierał się i po przygotowaniu katechetycznym pojechał do Rzymu. Ksiądz już stracił nadzieję, że ten chrzest w ogóle się odbędzie. A tu, po powrocie z Rzymu mężczyzna przyszedł do księdza i oznajmił, że chce zostać katolikiem. Ksiądz zdziwił się i zapytał go, czy po tym, co zobaczył w Rzymie, te wszystkie niedociągnięcia Kościoła, te wszystkie jego słabości, chce nadal przyjąć chrzest i wstąpić do Kościoła? A on stwierdził, że tak. Widział to wszystko i skoro mimo bałaganu ten Kościół istnieje do dzisiaj, dla niego jest to znak, że faktycznie Kościół jest dziełem Boga, bo w normalnych warunkach by tego nie przetrzymał.
I dlatego między innymi warto należeć do Kościoła, bo w nim mamy do czynienia z prawdziwą obecnością Chrystusa, który jest pośród nas, wspiera nas, błogosławi i o nas zawsze pamięta.

Nie może mieć Boga za Ojca, kto nie ma Kościoła za matkę (św. Cyprian z Kartaginy).

ks. dr Marcin Kołodziej

Kim jesteśmy?
Jesteśmy Katolickim Kościołem Wschodnim, pełnoprawnym członem Kościoła Katolickiego, uznającym władzę i autorytet Biskupa Rzymu. Wyróżnia nas starożytny obrządek ormiański.

czytaj więcej
Obrządek ormiański
Obrządek ormiański wywodzi się z Armenii, z tradycji św. Bazylego. Uformowany przez św. Grzegorza Oświeciciela. Charakterystycznym wyróżnikiem jest język liturgiczny - grabar czyli język staroormiański.
czytaj więcej