
W Polsce np. kościół w Smolnej, niewielkiej miejscowości w woj. dolnośląskim, przykuwa uwagę ludzi z całej Polski. Relikwie świętej znajdują się tu od 2013 r. a pielgrzymi przyjeżdżają każdego 22 dnia miesiąca, kiedy odprawiana jest Msza św. z nabożeństwem do św. Rity. Podobnie jak w innym miejscu szczególnego kultu, krakowskim kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej, gdzie znajduje się ołtarz z posągiem świętej z Cascii. W niedzielę 23 maja zostanie ustanowione kolejne, w Głębinowie w diecezji opolskiej, gdzie od 22 maja 2015 r. znajdują się relikwie św. Rity.
22 maja są też wręczane w Cascii Międzynarodowe Nagrody św. Rity, przyznawane od roku 1988 kobietom, które na wzór patronki tego wyróżnienia, która przebaczyła zabójcom męża, zrealizowały ewangeliczne przesłanie o przebaczeniu.

FB ks. Karnika Hovsepiana, proboszcza parafii w Panik.
Krótka modlitwa o siedem darów Ducha Świętego, której przyszły papież nauczył się od swojego ojca i którą do końca życia odmawiał.
o dar mądrości do lepszego poznawania
Ciebie i Twoich doskonałości Bożych,
o dar rozumu do lepszego zrozumienia
ducha tajemnic wiary świętej,
o dar umiejętności,
abym w życiu kierował się zasadami tejże wiary,
o dar rady, abym we wszystkim u Ciebie szukał rady
i u Ciebie ją zawsze znajdował,
o dar męstwa, aby żadna bojaźń ani względy ziemskie
nie mogły mnie od Ciebie oderwać,
o dar pobożności, abym zawsze służył Twojemu Majestatowi z synowską miłością,
o dar bojaźni Bożej, abym lękał się grzechu,
który Ciebie, o Boże, obraża.
![]() |
Panik (Armenia), 2018 |
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO POKARMÓW NA STÓŁ WIELKANOCNY
(w czasach pandemii pokarmy błogosławi Ojciec lub Matka albo Najstarsza Osoba w Rodzinie)
Ojciec rodziny lub Matka zapala świecę umieszczoną na stole i mówi:
Chrystus zmartwychwstał. Alleluja.
Wszyscy odpowiadają:
Prawdziwie zmartwychwstał. Alleluja.
Następnie ktoś z uczestników odczytuje tekst Pisma Świętego.
Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Tesaloniczan.
„Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie. W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was”. Oto Słowo Boże.
Wszyscy odpowiadają:
Bogu niech będą dzięki.
Następnie przewodniczący:
Módlmy się:
Panie Jezu Chryste, Ty w dzień przed męką i śmiercią poleciłeś uczniom przygotować paschalną wieczerzę, w dniu zmartwychwstania przyjąłeś zaproszenie dwóch uczniów i zasiadłeś z nimi do stołu, a późnym wieczorem przyszedłeś do Apostołów, aby wraz z nimi spożyć posiłek. Prosimy Cię, pozwól nam z wiarą przeżywać Twoją obecność między nami podczas wielkanocnego posiłku, abyśmy mogli się radować udziałem w Twoim życiu i zmartwychwstaniu.
Chlebie żywy, który, zstąpiłeś z nieba i dajesz życie światu, pobłogosław + (kreślimy znak krzyża) ten chleb i wszelkie świąteczne pieczywo na pamiątkę chleba, którym nakarmiłeś słuchających Ciebie wytrwale na pustkowiu i który wziąłeś w swoje święte i czcigodne ręce, aby go przemienić w swoje Ciało.
Baranku Boży, Ty pokonałeś zło i obmyłeś świat z grzechów, pobłogosław + (kreślimy znak krzyża) to mięso, wędliny i wszelkie pokarmy, które będziemy jedli na pamiątkę baranka paschalnego i świątecznych potraw, jakie Ty spożyłeś z Apostołami podczas Ostatniej Wieczerzy.
Chryste, nasze życie i zmartwychwstanie, pobłogosław te jajka + (kreślimy znak krzyża) znak nowego życia, abyśmy dzieląc się nimi w gronie rodziny, bliskich i gości, mogli się także dzielić wzajemnie radością z tego, że jesteś z nami. Pozwól nam wszystkim dojść do Twojej wiecznej uczty w domu Ojca, gdzie żyjesz i królujesz na wieki wieków.
Wszyscy: Amen.
Jeśli w domu jest woda święcona, można pokropić nią pokarmy.
ks. Józef Naumowicz

Jan Paweł II we wspominanym liście zaznaczył, że "ma on na celu uwrażliwienie ludu Bożego i - w konsekwencji - wielu katolickich instytucji działających na rzecz służby zdrowia oraz społeczności świeckiej na konieczność zapewnienia lepszej opieki chorym; pomagania chorym w dowartościowaniu cierpienia na płaszczyźnie ludzkiej, a przede wszystkim na płaszczyźnie nadprzyrodzonej; włączenie w duszpasterstwo służby zdrowia wspólnot chrześcijańskich, rodzin zakonnych, popieranie coraz cenniejszego zaangażowania wolontariatu..."
Jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście (Mt 23,8). Relacja zaufania u podstaw opieki nad chorymi
Doświadczenie choroby sprawia, że odczuwamy naszą bezradność, a jednocześnie wrodzoną potrzebę drugiego człowieka. Jeszcze wyraźniejszym staje się fakt, iż jesteśmy stworzeniem i w sposób oczywisty odczuwamy naszą zależność od Boga. Gdy jesteśmy chorzy, niepewność, strach a niekiedy przerażenie przenikają bowiem nasze umysły i serca. Znajdujemy się w sytuacji bezsilności, ponieważ nasze zdrowie nie zależy od naszych zdolności ani od naszego „zatroskania” (por. Mt 6, 27). (...)
Bliskość jest tak naprawdę cennym balsamem, który daje wsparcie i pocieszenie tym, którzy cierpią w chorobie. Jako chrześcijanie, przeżywamy bliskość jako wyraz miłości Jezusa Chrystusa, Dobrego Samarytanina, który ze współczuciem stał się bliskim każdego człowieka zranionego przez grzech. Zjednoczeni z Nim przez działanie Ducha Świętego jesteśmy powołani, by być miłosierni jak Ojciec i miłować zwłaszcza naszych braci chorych, słabych i cierpiących (por. J 13, 34-35). Przeżywamy tę bliskość nie tyko osobiście, ale także w formie wspólnotowej. Braterska miłość w Chrystusie rodzi bowiem wspólnotę, która potrafi leczyć, która nikogo nie opuszcza, która włącza i przyjmuje przede wszystkim najsłabszych. (...)
Drodzy bracia i siostry, przykazanie miłości, które Jezus pozostawił swoim uczniom, znajduje konkretną realizację także w relacji z chorymi. Społeczeństwo jest bardziej ludzkie, jeśli potrafi bardziej zatroszczyć się o swoich słabych i cierpiących członków, a zdoła czynić to skutecznie będąc ożywione miłością braterską. Dążmy do tego celu i sprawmy, aby nikt nie został pozostawiony sam sobie, aby nikt nie czuł się wykluczony lub opuszczony.
» pełny tekst Orędzia papieża Franciszka
na XXIX ŚWIATOWY DZIEŃ CHOREGO 2021 r.

Od 1975 r. co roku materiały na kolejne obchody Tygodnia Ekumenicznego przygotowywane są przez grupy chrześcijan z poszczególnych krajów i kontynentów. Tegoroczne, w roku 2021, przygotowała Wspólnota Monastyczna z Grandchamp. Temat, który został wybrany, „Trwajcie w mojej miłości a przyniesiecie obfity owoc” zaczerpnięty jest z Ewangelii św. Jana 15,1-17 i wiąże się z powołaniem tej ekumenicznej wspólnoty. Misją wspólnoty, liczącej dziś 50 sióstr, przedstawicielek różnych generacji, tradycji kościelnych, różnych krajów i kontynentów, jest życie modlitwą, gościnność, praca nad pojednaniem między ludźmi i nad jednością chrześcijan. Te trzy filary, na których opiera się codzienne życie sióstr stały się podstawą opracowania materiałów.
Tematy poszczególnych dni ekumenicznej oktawy są następujące: • Przyjmując wybranie • Dojrzewając wewnętrznie • Formując jedno ciało • Modląc się wspólnie • Pozwalając się przemienić słowem • Przyjmując innych • Wzrastając w jedności • Jednając się z całym stworzeniem.
– oficjalna strona na Facebooku.
FOTORELACJA |
14-15.11.2020 - Erywań, Giumri




15.11.2020 - Centrum im. Kard. Agadżaniana
16.11.2020 - Arpeni, Ghazanci
15-16.11.2020 - u Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP w Giumri
16.11.2020 - szpital w Aszocku
17.11.2020 - droga z Arcachu, msza św. w Azatan
18.11.2020 - pożegnalna msza św. w Giumri, Marmashen, Panik
18-19.11.2020 - Erywań - kaplica Seminarium, Caritas Armenia
![]() |
Letter of His Holiness Patriarch Gregor Petros XX Catholicos Patriarch of the House of Armenian Catholics of Cilicia to
Mr. Nikol Pashinyan, the Prime Minister of Armenia
Mr. Prime Minister,
We are following most attentively and with great anxiety the unrestrained attack of Azerbaijan on Artsakh-a violation of the Human Rights and the international norms. We are also disturbed with the hazardous escalation of the attack on Artsakh and Armenia.
We express our full support to our brothers and sisters, the courageous army of Artsakh and Armenia, also our solidarity with the measures You are taking to ensure the safety of the Motherland and Artsakh. I believe that in the course of talks we ought to fix our attention on the dangerous situation emerged as a consequence of the Azerbaijan attack and on the importance of carrying out necessary interventions to regain peace.
We pray and ask the Lord to help reestablish peace between all nations and to take into His own protection all of the children of the first Christian nation, to console the families of the deceased and to grant immediate and full recovery to the injured.
Gregor Petros XX
Catholicos Patriarch of the House of Armenian Catholics of Cilicia
![]() |
Патриарх Армян Католиков Дома Киликийского Его Священство Григор-Петрос ХХ направил письмо премьер-министру Армении Николу Пашиняну
Уважаемый господин Премьер-министр!
Мы с пристальным вниманием, с глубокой озабоченностью следим и продолжаем следить, как Азербайджан совершает разнузданное нападение на Арцах, что является нарушением Прав Человека и международных норм. С обеспокоенностью также следим за угрожающим развитием нападения на Арцах и в направлении Армении.
Выражаем нашу целостную поддержку нашим братьям и сестрам, отважной армии Арцаха и Армении, также поддерживаем все меры, которые предпринимаете для обеспечения безопасности родины и Арцаха. Я уверяю вас, что в ходе наших бесед мы должны обратить внимание на опасную ситуацию, созданную нападениями Азербайджана и на важность осуществления необходимых вмешательств для восстановления мира.
Мы молимся и просим Всевышнего помочь восстановить мир между всеми народами и под свое покровительство взять и защитить детей верной Ему первой христианской нации, утешить родственников погибших и дать скорейшее и полное выздоровление раненым.
Григор-Петрос ХХ
Патриарх Армян Католиков Дома Киликийского
Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą, |
Ողջոյն քեզ, Մարիամ, Ամէն: |
Wochczujn kez, Mariam, li sznorok, |
Ojcze nasz, któryś jest w niebie, |
Հա՛յր մեր, որ երկնքում ես, Քո անունը սու՛րբ լինի, Քո թագավորությունը գա՛, Քո կամքը լինի՛ Ինչպես երկնքում, այնպես երկրի վրա, Մեր ամենօրյա հացը տուր մեզ այսօր Եվ մեզ ներիր մեր պարտքերը, Ինչպես մենք կներենք մեր պարտապաններին Ու մեզ փորձության մի տանի, Այլ փրկիր մեզ չարից, Քանի որ քոնն է թագավորությունը, Զորությունը և փառքը հավիտյանս հավիտենից, |
Hajr mer, wor herkinys es, surb jeghici anun ko, jekesce arkajutjun ko, jeghicin kamk ko, worpes herkinys jew herkri. Yzhac mer hanapazort tur mez ajsor, jew togh mez yzpartis mer, worpes jew mek toghumk meroc partapanac, jew mi tanir yzmez i porcutjun, ajl pyrkja yzmez i czare. |
Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością (…). Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa (Rz 13, 8-10).
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Pamiętam, jak w liceum przerabiałem taką lekturę. Dramat, komedia Gabrieli Zapolskiej – jak sama autorka wyznała – napisana z nienawiści do obłudy. Chodzi oczywiście o Moralność Pani Dulskiej. Tytułowa bohaterka to osoba, która terroryzowała swoją rodzinę, wiele rzeczy robiła na pokaz, potrafiła modlić się i jednocześnie bić swoją służącą. Takie trochę podwójne życie. Inaczej w domu, inaczej poza domem.
Niestety literatura okazuje się niekiedy być ponadczasowa. Nie brakuje przecież takiego podwójnego życia i obecnie. Jak żyjemy w domach? Jak dzieci mówią do rodziców? A w szkole mają zachowanie wzorowe. Jakie są relacje w sąsiedztwie, w pracy?
Taka trudna żona żaliła się jednemu księdzu, że jej mąż, to taki straszny, że z nim żyć się nie da. A ksiądz na to, po co pani za niego wychodziła? A ona, że przed ślubem taki nie był. A ksiądz na to: w takim razie stał się taki przy pani.
A zatem coś z tą naszą wzajemną miłością jest nie tak. Czegoś brakuje. Dlatego Pan Jezus upomina nas przez Apostoła Pawła: Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością (…). Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa (Rz 13, 8-10).
Skoro należymy do wspólnoty Kościoła, to chyba chcemy sobie postawić to pytanie, co zrobić, aby było jeszcze lepiej? Nawet, jeśli nie jest beznadziejnie, bo pewnie w wielu przypadkach nie jest beznadziejnie, to co zrobić, aby z miłością, z realizacją przykazań Bożych, z naszą wiarą było jeszcze lepiej?
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Kiedyś do jednej wiejskiej parafii przyszedł nowy proboszcz. W pierwszą niedzielę powalił wszystkich na kolana swoim kazaniem: płomienne, piękne, krótkie, jak spódniczka mini, ekologiczne, bo nie truł, no i na temat – co nie zawsze się zdarza. Mówił właśnie o wzajemnej miłości. Ludzie ucieszeni kazaniem, przybiegli również do kościoła w następną niedzielę, aby znów posłuchać kolejnego kazania. Ale – ku ich zdziwieniu – kolejnego nie było. Okazało się, że proboszcz powiedział takie samo kazanie. W kolejną niedzielę znów było takie samo. I w następną również. W końcu pobożne, a wpływowe niewiasty niewytrzymały, zdenerwowały się i poszły do księdza z pytaniem, dlaczego ciągle powtarza to samo kazanie. A on na to, że nie zauważył, aby po jego pierwszym kazaniu parafianie poprawili coś we wzajemnej miłości.
Czytamy wszyscy Ewangelię, poznajemy nauczanie Pana Jezusa, próbujemy zrozumieć, na czym polega doskonałe prawo miłości. I ciągle te same błędy.
A może to wynika właśnie z faktu, że Pan Jezus mówi, ale my Go nie słuchamy. Co z tego, że wierzymy w Boga. Trzeba uwierzyć Bogu. Św. Jakub w swoim liście przypomina: Wierzysz, że Bóg jest. I co z tego. Przecież i szatan wierzy, że Bóg jest (Jk 2, 19). Trzeba pójść dalej. Trzeba uwierzyć Bogu. Trzeba uwierzyć, że wszystko, co do mnie mówi – to są słowa prawdy. Bóg nie okłamuje nas. Nie wprowadza nas w błąd. Nie mówi do sąsiadki o potrzebie nawrócenia, ale konkretnie do mnie. Nie sąsiadka ma nauczyć się kochać, ale ja mam się nauczyć kochać. Bo miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10).
Z ludźmi jest różnie. Czasami tacy, którzy sprzedają produkty z grupy musisz kupić zachwalają je i obiecują, że są rewelacyjne. Jak kupisz te pigułki, to od razu schudniesz. Kobieta bierze i nic. Jak użyjesz tego kremu, to od razu będziesz wyglądać młodziej. I jest na odwrót.
Inaczej jest z Panem Bogiem. On mówi zawsze prawdę, czasami trudną, ale prawdę. To fakt, że jest wymagający, ale wiemy, co za to mieć będziemy. Mówi: zachowuj przykazania, to będziesz szczęśliwy. Nie tylko kiedyś w niebie, ale już tutaj na ziemi. I tak faktycznie jest.
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Św. Jakub w swoim liście mówi: Wiara bez uczynków jest martwa (Jk 2 ,17). Nie mam nic do tych, co siedzą w kościele w pierwszej ławce. Ale co z tego, że będziemy siadać w pierwszej ławce i śpiewać Wszystko Tobie oddać pragnę albo Daj mi Jezusa o matko moja, jak za tym nie pójdą nasze czyny.
Śmieszą mnie sondaże, gdy stawia się teoretyczne pytanie, na przykład ile osób jest za aborcją, gdy dziecko jest chore. A co by było, gdyby ten problem dotyczył ciebie, twojej rodziny? Jeden ksiądz opowiadał, że w liceum miał na katechezie w jednej klasie problem z uczniami, bo byli za aborcją chorych dzieci. Nie mógł ich przekonać. Nie przyjmowali żadnych argumentów. Szczególnie trudna w rozmowie na te tematy była jedna uczennica, nota bene córka dyrektor tej szkoły. Któregoś dnia ksiądz wziął tę klasę do ośrodka dla dzieci z zespołem Downa prowadzonego przez siostry zakonne. Siostra dyrektor przywitała młodzież i zanim zdążyła coś opowiedzieć o ośrodku, do tej dziewczyny, która była najbardziej przekonana do aborcji dzieci chorych, podbiegł chłopiec, chwycił ją za rękę i zapytał: Pobawisz się ze mną? A lubisz mnie? Porwał ją do zabawy. I bawiła się z tym chłopcem i mówiła mu, że go lubi. Potem w szkole już nie chciała wypowiadać się na temat aborcji. Miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10).
Jeden człowiek niewierzący powiedział do mnie, że denerwuje go, gdy katolicy nie są wierni zasadom swojej wiary. Mówi, że nie można nazywać katolikiem człowieka, który odrzuca niektóre prawdy wiary. Taki wybiórczy system religijny. Muszę się z nim zgodzić. Nie ma bowiem katolików konserwatystów i katolików liberałów. Albo jesteś katolikiem, albo nie. Niektórzy z was mogą być niezadowoleni, że tak to widzę. Nie ma Kościoła otwartego i zamkniętego. Jest jeden, święty, powszechny i apostolski. Zresztą o wierności temu, co mówi do nas Bóg, przypominał Pan Jezus: Wasza mowa niech będzie tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od złego pochodzi (Mt 5, 37).
Nasze codzienne życie jest sprawdzianem naszej wiary. Zawsze na początku roku szkolnego w szkołach pojawia się problem katechezy, lekcji religii. Niektórzy rodzice mają swoje wizje odnośnie do nauki religii. Jedni twierdzą, że decyzja w tej sprawie należy do dziecka, inni przywołują jakieś fikcyjne argumenty za koniecznością katechezy w salce parafialnej, bo ponoć było lepiej. Obecność dziecka lub młodego człowieka na katechezie w szkole to wyznanie wiary nie tylko jego, ale także jego rodziców, którzy wobec Kościoła składali deklarację, że chcą swoje dziecko wychować w wierze Kościoła i w taki sposób, jak chce tego Kościół. Dlatego pamiętaj, że jak nie ma w twoim życiu katechezy – to nie ma też świadectwa wiary.
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Co z tego, że będziemy mówić, że wierzymy, a nie będziemy spełniać odpowiednich uczynków. To nie jest wiara. Wiara domaga się poznania nauki Jezusa i zaufania Mu. Chodzi o nawiązanie z Nim dojrzałej, osobowej, intymnej relacji. Wiara jest synonimem ciągłego rozwoju duchowego. Jak leży uczestnictwo we Mszy świętej, jak spowiedź jest płytka a czasem świętokradzka, to nie ma wiary. Są to jedynie zachowania wiaropodobne.
To tak, jak idziesz na straganik odpustowy i kupujesz pierścionek z tombaku. Chwalisz się wszystkim, że jest on ze złota. Ale i tak wiesz, że to zwykły tombak. Choćbyś zapewniała innych, że to złoto, i tak to jest tylko tombak. Podobnie może być z miłością, czy wiarą. Dlatego trzeba starać się, aby unikać zachowania czy to miłościopodobnego, czy to wiaropodobnego, a w zamian za to wierzyć i kochać.
Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa (Rz 13, 8-10).
ks. dr Marcin Kołodziej
Królestwo niebieskie podobne jest do czegoś drogocennego (Mt 13, 44-46).
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Pamiętam, jak mnie kiedyś zaczepili Świadkowie Jehowy i zapytali, czy uważam, że Bóg kiedyś na ziemi zaprowadzi swoje królestwo? I pytali, kiedy będzie niebo na ziemi? Oraz czy w ogóle jest możliwe niebo na ziemi? A my katolicy dobrze wiemy, że to królestwo Boże – które Pan Jezus przedstawia jako coś szczególnie drogocennego – jest nie tylko w niebie, ale jest obecne już tutaj na ziemi. Że to królestwo Boże jest pośród nas, zwłaszcza wtedy, gdy żyjemy według Bożego prawa, według Bożych przykazań. A kiedy będzie niebo na ziemi? Tak odpowiadamy Świadkom Jehowy: Niebem na ziemi jest właśnie Eucharystia. Pozwólcie zatem, że myśląc o królestwie Bożym i niebie, popatrzymy na Eucharystię.
Różnie myślimy i mówimy o Eucharystii. Czasami nawet brzydko żartujemy z Eucharystii. Przyznacie, że niejednokrotnie w towarzystwie pojawiły się takie brzydkie kawały: Które wino jest najmocniejsze? Mszalne, bo jeden pije, a cały kościół śpiewa. Albo ostatnio usłyszałem od kogoś definicję Eucharystii: Wino, kobiety i śpiew.
A przecież Eucharystia, Msza święta tak naprawdę jest właśnie niebem na ziemi. Przede wszystkim w teologii prawosławnej jest takie piękne przekonanie, że podczas Mszy świętej Pan Jezus nie tyle zstępuje do nas na ziemię, ile unosi nas na ucztę niebieską w niebie. Zabiera nas do nieba i tam dla nas sprawuje Mszę świętą. W liturgii rzymskiej, w pierwszej Modlitwie eucharystycznej dochodzi do głosu podobne przekonanie, gdy kapłan wypowiada słowa: Pokornie Cię błagamy, wszechmogący Boże, niech Twój święty Anioł zaniesie tę Ofiarę na ołtarz w niebie przed oblicze boskiego majestatu Twego, abyśmy przyjmując z tego ołtarza Najświętsze Ciało i Krew Twojego Syna, otrzymali obfite błogosławieństwo i łaskę. W taki właśnie sposób należałoby postrzegać Eucharystię.
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Eucharystia w Kościele jest jego sercem. Można powiedzieć, że jest źrenicą oka Kościoła. Jak przypominał św. Jan Paweł II w swojej encyklice o Eucharystii: Kościół żyje dzięki Eucharystii (EE 1). Bo w niej zawiera się całe dobro duchowe Kościoła. A tym dobrem jest sam Chrystus. Eucharystia stanowi Kościół. Od niej się zaczęło. Należy ona do istoty Kościoła. Gdyby nie było Eucharystii – moglibyśmy powiedzieć – nie byłoby niczego.
Dlatego też chrześcijanie od początku dokładali starań, aby sprawować Eucharystię pięknie i godnie. Zawsze starannie przygotowywali Mszę świętą, ale także do niej się starannie przygotowywali. Trzeba pamiętać, że na początku w Cesarstwie Rzymskim i w Izraelu niedziela – pierwszy dzień tygodnia – była zwyczajnym dniem pracującym. Stąd też chrześcijanie potrzebowali szczególnej mobilizacji, aby znaleźć czas i pójść na Eucharystię. Mszę świętą na początku musieli najczęściej sprawować w nocy. Albo była to noc po szabacie albo noc po pierwszym dniu tygodnia. Dodatkowo musieli jeszcze uważać, bo było to zakazane, a oni doświadczali przecież prześladowań. Mimo tego odważnie przychodzili.
Myślę, że niektórzy z nas mogliby się zawstydzić. Bo niekiedy zamiast na Mszę świętą, wybieramy się na zakupy. Pamiętam, jak jedna pani motywowała mi, dlaczego w niedzielę idzie na plac targowy przy Młynie we Wrocławiu. Bo tam można kupić tanio dobre cukierki z Ukrainy, a ona właśnie bardzo je lubi. Oczywiście nie jesteśmy niewolnikami. Nie jesteśmy też wyznawcami judaizmu, którzy liczą kroki, jakie mogą zrobić w szabat. Ale nam, katolikom nie wypada tak spędzać niedzieli, Dnia Pańskiego. Dla nas najwyższym wydarzeniem niedzieli nie może być plac targowy, ale właśnie Eucharystia.
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Do Eucharystii trzeba wszystko odpowiednio przygotować. Trzeba przygotować kościół jako miejsce celebracji. Zadbać o to, aby był on zawsze odświętnie przystrojony. Czyste obrusy, piękne kwiaty, posprzątane. Dekoracja jest po to, aby nie przysłaniała tego, co najważniejsze: ołtarza, darów ofiarnych na ołtarzu, tabernakulum, ambony. Dekoracja ma być dodatkiem, a nie istotą. Panie, które noszą biżuterię wiedzą, o co tu chodzi. Biżuteria nie może przysłonić pięknej pani, ale ma ją tylko udekorować. Mężczyzna ma spojrzeć na panią, a nie na jej biżuterię.
Ale też trzeba przygotować siebie. Musimy przygotować nasze serca przez spowiedź świętą. Jak trzeba się wyspowiadać, to jak najszybciej, przed Mszą świętą, albo zaraz na początku, aby móc uczestniczyć w całej Mszy świętej, a nie od pewnego momentu. Musimy również jakoś zewnętrznie wyglądać. Nasz ubiór ma być odświętny. Strój powinien być raczej godny niż wygodny. Tak, jakbyśmy szli na spotkanie w sprawie nowej pracy. Dlatego panowie – zwłaszcza, gdy jest ciepło – niech nie przesadzają z krótkimi spodenkami. A panie niech nie przesadzają z krótkimi ubiorami.
Także nasz udział jest ważny. Nie przychodzimy do teatru, oglądać sztukę, być niemymi świadkami. Ale uczestniczyć. Jest takie ładne słowo w języku łacińskim – participare [uczestniczyć]. To znaczy, że każdy ma wziąć właściwą dla siebie część [part]. Mamy się angażować w liturgię. W śpiewy, odpowiedzi, modlitwy, postawy. Jak ktoś jest zapalonym kibicem, to dobrze wie, jak się zachować na meczu. Trzeba kibicować. Być czynnym. Podobnie na Mszy świętej, trzeba być zaangażowanym.
Jak ważni w kościele są też ministranci. Jak ważna jest ich posługa. Jak są istotni przy ołtarzu. Trzeba w tym momencie ubolewać, że niektórzy rodzice nie chcą zrozumieć istoty posługi ministrantów. Nie pilnują, aby ich synowie byli na wyznaczonych dyżurach. A ilu rodziców mogłoby posłać synów do służenia, a tego nie robią. Parafia to przecież dobro wspólne. Nie można mieć pięknej Mszy świętej bez zaangażowania wszystkich uczestników. Można pójść dalej i powiedzieć, że nie wystarczy czuć się na Mszy świętej jak kibic, ale trzeba poczuć się jak grający na boisku piłkarze.
Także ważne są nasze serce, z którymi przychodzimy na Eucharystię. Mają być w stanie łaski uświęcającej. Dlaczego zdarza się, że przychodzimy na Mszę świętą i nie chcemy przyjąć Chrystusa w Komunii świętej? To nie jest właściwa postawa. Mam taką jedną znajomą, która jak idzie w gości, to już od drzwi mówi: Nie stawiajcie mi talerzyka, bo nie będę jadła. Bez sensu. Ktoś przygotuje, a ona nie chce nawet spróbować. Synowe wiedzą, pojedź do teściowej i powiedz jej, że ci obiad nie smakuje, albo że go nie zjesz. Sprawa jest w zasadzie przesądzona. Dlatego nie można gardzić Komunią świętą. Pomyśleć zawsze o tym, że idziemy na Msze świętą i do tego się przygotować.
Bardzo ważny jest też szacunek do Eucharystii. Niedawno rozmawiałem ze znajomymi na temat przeżywania Mszy świętej. To są ważne tematy. Zapytali jaka jest – według mnie – najlepsza postawa podczas przyjmowania Komunii świętej. Odpowiedziałem, że dla mnie najlepsza jest postawa klęcząca. Oczywiście wszystkie postawy są wpisane w życie Kościoła. I postawa stojąca ma swoją głęboką wymowę. Bo jest przecież wyrazem gotowości do pójścia za Chrystusem. Jest to postawa ludzi wolnych, a przecież jako wolni stajemy przed Bogiem. Ale obecnie wydaje się, że konieczne byłoby preferowanie postawy klęczącej. Dlaczego? Bo za mało jest w nas czci do Najświętszego Sakramentu. Tak mało ludzi klęka, gdy na ulicy zobaczy księdza niosącego Najświętszy Sakrament. Tak wielu ludzi nie potrafi się zachować podczas procesji Bożego Ciała. Słabe jest też przeżywanie przez dzieci i ich rodziny dnia I Komunii świętej. Że nie wspomnę już o niektórych dziwactwach ze strony księży podczas sprawowania Mszy świętej. To wszystko wynika pewnie z tego, że spowszedniała nam Eucharystia. Zapomnieliśmy, że w niej spotykamy się z samym Chrystusem.
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Potrzebujemy Jezusa Chrystusa obecnego w Eucharystii. Potrzebujemy Jezusa obecnego we wspólnocie Kościoła, bo wówczas lepiej też rozumiemy nas samych. Są tacy, którzy w obecnych czasach niepotrzebnie odchodzą od Kościoła, bo myślą, że wówczas odnajdą przepis na życie. Można odsunąć się od Eucharystii, można odejść od wspólnoty Kościoła, ale – zapewniam was – będzie jeszcze trudniej. Wystarczy spojrzeć na witraże w kościele. One są tak zrobione, że lepiej się je widzi wewnątrz budynku. Jak wyjdzie się z kościoła, nie można zobaczyć, co one przedstawiają. Podobnie jest w życiu. Lepiej trwać we wspólnocie Kościoła i żyć Eucharystią. Może nie zawsze jest idealnie, ale dzięki temu lepiej się widzi oraz rozumie Jezusa i innych ludzi. A poza tym Eucharystia to niebo na ziemi. To drogocenny dla nas znak królestwa Bożego.
Królestwo niebieskie podobne jest do czegoś drogocennego (Mt 13, 44-46).
ks. dr Marcin Kołodziej
Nie może mieć Boga za Ojca, kto nie ma Kościoła za matkę
(św. Cyprian z Kartaginy).
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Panie Jezu Chryste, przez Twoją śmierć na krzyżu Bóg Ojciec wprowadził pokój między niebem i ziemią. Prosimy Cię, nie zważaj na grzechy nasze, lecz na wiarę swojego Kościoła i zgodnie z Twoją wolą napełniaj go pokojem i doprowadź do pełnej jedności. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków”.
Znamy te słowa? Pewnie wielu dobrze je kojarzy. To są słowa mszalnej modlitwy o pokój w obrządku rzymskim wypowiadanej przez kapłana, która poprzedza moment przyjęcia Komunii świętej. O czym te słowa nam przypominają? Że wiara całej wspólnoty Kościoła jest potężniejsza niż grzechy poszczególnych osób. My czasami za bardzo koncentrujemy się na naszych grzechach, a za mało na wierze całego Kościoła. A ta wiara jest przecież podstawą. Jest fundamentem, na którym budujemy naszą relację z Bogiem. Mówi św. Jan w swojej Ewangelii: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3, 16). Wiarę otrzymaliśmy przecież za pośrednictwem Kościoła. Gdyby nie Kościół, nie poznalibyśmy osoby Jezusa Chrystusa. Dlatego warto czasem zastanowić się nad tym, czym jest Kościół?
W środkach masowego przekazu, zwłaszcza tych liberalnych, lewicujących, patrzy się na Kościół wyrywkowo, z jednego punktu widzenia. I wtedy jakakolwiek ocena Kościoła nie jest obiektywna. Aby zrozumieć, czym naprawdę jest Kościół, trzeba popatrzeć na niego całościowo.
Jest taka baśń hinduska pod tytułem Słoń i ślepcy. Pięciu ślepych mędrców zostało poproszonych, aby opisali słonia. Pierwszy z nich natrafił swoją ręką na grzbiet słonia i stwierdził, że słoń jest jak szczotka. Drugi natrafił na trąbę i stwierdził, że słoń jest jak wąż. Trzeci z nich dotknął nogi słonia i stwierdził, że słoń jest jak pień drzewa. Czwarty ślepy mędrzec dotknął ogona słonia i stwierdził, że słoń jest jak lina. W końcu piąty natrafił na odchody słonia i stwierdził, że słoń jest miękki i półpłynny. Każdy z nich przekazał jakąś informację na temat słonia, ale żadna z nich nie była kompletna. Podobnie jest z Kościołem. Aby opisać Kościół, nie można mówić o nim wyrywkowo, ale trzeba spojrzeć całościowo.
Nie można też tak zupełnie marginalnie patrzeć na Kościół, jak w tej anegdocie: Umarł papież i poszedł do nieba. U wrót raju pyta go św. Piotr: Ktoś ty? A papież odpowiada: Jestem Biskupem Rzymu, Namiestnikiem Chrystusa na ziemi. A św. Piotr na to: Nie kojarzę, ale poczekaj, pójdę zapytać szefa. Zapytał św. Piotr Boga Ojca, a On odpowiedział, że nie wie o kogo chodzi. Poszedł więc do Pana Jezusa. A Jezus po chwili namysłu odpowiedział, że wygląda na to, że koło rybackie, które On założył przeszło 2000 lat temu do tej pory jeszcze działa. Gdybyśmy tylko tak spojrzeli na Kościół, byłoby to wielkie uproszczenie.
Pięknie o Kościele, a konkretnie o swojej diecezji, czyli takiej cząstce całego Kościoła, która oddaje jego prawdziwą naturę w konkretnym miejscu, napisał ks. kard. Karol Wojtyła na krótko przed wyborem na papieża. W poemacie Stanisław napisał tak:
Pragnę opisać Kościół – mój Kościół, który rodzi się wraz ze mną,
lecz ze mną nie umiera – ja też nie umieram z nim,
który mnie stale przerasta – Kościół: dno bytu mojego i szczyt.
Kościół, korzeń, który zapuszczam w przeszłość i przyszłość zarazem,
Sakrament mojego istnienia w Bogu, który jest Ojcem (Stanisław, I).
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Jaki zatem jest ten nasz Kościół? Kto go założył? Gdy zapytamy Świadków Jehowy usłyszymy, że Kościół został założony przez Konstantyna Wielkiego. Oczywiście to nieprawda. Cesarza Konstantyn przysłużył się chrześcijaństwu, bo wraz z Licyniuszem – cesarzem Wschodu przyłożył w 313 roku rękę do edyktu mediolańskiego, który pozwalał chrześcijanom czcić swojego Boga, ale on Kościoła nie założył. Uczynił to sam Chrystus, który powiedział do św. Piotra: Ty jesteś Piotr czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie (Mt 16, 18-19). I na osobie św. Piotra oraz na jego każdorazowym następcy ten Kościół funkcjonuje do dzisiaj. Św. Ambroży z Mediolanu miał takie powiedzenie: Ubi Petrus, ibi Ecclesia [Gdzie Piotr, tam Kościół].
Czasami ludzie mówią, że głową Kościoła jest papież. Ale to nieprawda. W anglikanizmie jest tak, że głową Kościoła anglikańskiego jest królowa. Na szczęście u nas jest inaczej. Głową Kościoła jest sam Chrystus. Niektórzy mówią: ale to przecież taka przenośnia, bo niewidzialną głową Kościoła jest Jezus, ale widzialną głową jest papież. O stworach, które mają dwie lub więcej głów to czytałem w mitologii greckiej. Była na przykład taka Chimera czy Hydra, ale to nie ma nic wspólnego z wizją Kościoła.
Naturę Kościoła można najlepiej zrozumieć za pomocą obrazu człowieka. Głowa jest jedna, prócz tego są inne członki ciała. Ale wszystkie członki ciała są ważne – jak podkreśla w 1 Liście do Koryntian św. Paweł (1 Kor 12, 12-27). Kim jest zatem papież? Jak go określić? Jest znakiem Chrystusa na ziemi. Jego zastępcą, namiestnikiem.
A na studiach podczas wykładów z teologii dogmatycznej usłyszałem jeszcze od profesora najprostszą definicję Kościoła: Kościół to Chrystus i my. Bardzo lubię tę definicję. Bo z jednej strony jest tak bardzo prosta, z drugiej zaś całkowicie oddająca istotę Kościoła. Nie ma bowiem Chrystusa bez Kościoła. Ani Kościoła bez Chrystusa. Dlatego, gdy ktoś mówi: Chrystus – tak, Kościół – nie. To wygaduje bzdury. Kościół jest ideą Chrystusa. Jest Jego częścią. Dlatego, gdy ktoś odrzuca Kościół, odrzuca samego Chrystusa.
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Prawdziwy Kościół to ten, o którym mówimy w wyznaniu wiary: Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół. Wyznaję jeden chrzest na odpuszczenie grzechów.
Kościół musi być jeden. Bo Bóg jest jeden. I założył jeden Kościół. Apostołowie nie zakładali jakichś odrębnych Kościołów, ale w poszczególnych miastach tworzyli takie wspólnoty, jak diecezje, parafie, które należą do jednego Kościoła.
O Kościele mówi się, że to święty Kościół grzesznych ludzi. I to prawda. Świętość w Kościele gwarantuje obecność Boga. On jest święty, dlatego Kościół jest święty. Mówi Bóg: Świętymi bądźcie, bo ja jestem święty, Pan Bóg wasz (1 P 1, 16). Grzech w Kościele zaś wynika niestety z naszych słabości. Ale mamy robić wszystko, aby tego grzechu było jak najmniej, a tej świętości jak najwięcej.
Kościół jest powszechny. Jest takie piękne słowo w języku greckim: katholicos. Oznacza ono właśnie powszechny. Kościół katolicki jest powszechny, bo jest otwarty na każdego, nikogo nie wyklucza, wszystkich zaprasza. W sektach tak dobrze nie jest. Nie każdy może uczestniczyć w spotkaniach modlitewnych sekty. Nie każdy może się nawet pochwalić, że należy do sekty. A do Kościoła powszechnego – każdy może należeć.
Kościół jest apostolski. Bo założył go Chrystus na fundamencie apostołów. Mówi św. Paweł w Liście do Efezjan: Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga – zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus (Ef 2, 19-20).
Taki jest Kościół, który tworzymy i do którego warto należeć. Tylko w tym Kościele, dzięki Chrystusowi będziemy mogli osiągnąć zbawienie. I to podkreśla św. Jan, gdy mówi: Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony (J 3, 17). A prawdę o zbawieniu w Chrystusie przypomina nam słynna maksyma św. Cypriana z Kartaginy, który mawiał: Extra Ecclesiam nulla salus [Poza Kościołem nie ma zbawienia].
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Nawet, jak coś nas w tym Kościele denerwuje, czy to ksiądz, czy to inny człowiek wierzący, czy to nawet system funkcjonowania Kościoła, to pamiętajmy, że Kościół jest dziełem samego Boga. Jest nawet taka anegdota, która o tym przypomina, jak to jeden wyznawca judaizmu chciał ochrzcić się i przejść na katolicyzm. Poszedł więc do proboszcza parafii, na terenie której mieszkał i zapytał o możliwość przyjęcia chrztu. Ksiądz powiedział, że oczywiście jest taka możliwość, tylko musi go najpierw odpowiednio przygotować przez katechezy. Mężczyzna się zgodził. Zaznaczył jednak, że zanim przyjmie chrzest, po przygotowaniu pojedzie na pielgrzymkę do Rzymu i po powrocie przyjmie chrzest. Ksiądz się wtedy nieco zmartwił i zachęcał go, aby przyjął ten chrzest jednak jeszcze przed wyjazdem do Rzymu, bo myślał sobie, że jak tam pojedzie i zobaczy te wszystkie niedociągnięcia Kościoła, to pewnie zrezygnuje z chrztu. Kandydat do chrztu jednak upierał się i po przygotowaniu katechetycznym pojechał do Rzymu. Ksiądz już stracił nadzieję, że ten chrzest w ogóle się odbędzie. A tu, po powrocie z Rzymu mężczyzna przyszedł do księdza i oznajmił, że chce zostać katolikiem. Ksiądz zdziwił się i zapytał go, czy po tym, co zobaczył w Rzymie, te wszystkie niedociągnięcia Kościoła, te wszystkie jego słabości, chce nadal przyjąć chrzest i wstąpić do Kościoła? A on stwierdził, że tak. Widział to wszystko i skoro mimo bałaganu ten Kościół istnieje do dzisiaj, dla niego jest to znak, że faktycznie Kościół jest dziełem Boga, bo w normalnych warunkach by tego nie przetrzymał.
I dlatego między innymi warto należeć do Kościoła, bo w nim mamy do czynienia z prawdziwą obecnością Chrystusa, który jest pośród nas, wspiera nas, błogosławi i o nas zawsze pamięta.
Nie może mieć Boga za Ojca, kto nie ma Kościoła za matkę (św. Cyprian z Kartaginy).
ks. dr Marcin Kołodziej
Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz (Jk 4, 3).
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Pewnie niektórzy dobrze pamiętają scenę z filmu Nie ma mocnych, jak to rzekomo umierający już Pawlak zamawia u księdza, który do niego przyszedł z Komunią świętą, Mszę świętą w intencji, aby jego wnuczce Ani noga się podwinęła na studiach, i aby ona szczęśliwie do nich na wieś powróciła.
Albo jeden z księży opowiadał historię, jak parafianka zamawiała u niego Mszę świętą w pewnej intencji. Można takie intencje zamawiać, bo nie zawsze trzeba na głos wypowiadać swoją prośbę do Boga. Ale ksiądz z ciekawości zapytał, o co chodzi w tej intencji. Pani nie chciała powiedzieć, więc ksiądz nieco nalegał. W końcu parafianka uległa i stwierdziła, że chce się pomodlić za swoją sąsiadkę, aby jej się tak dobrze w życiu nie powodziło, jak to jest do tej pory.
Te sytuacje są obrazami dla słów św. Jakuba: Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz (Jk 4, 3).
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Św. Jan Paweł II w liście apostolskim Novo millenio ineunte napisanym w 2001 roku z okazji zakończenia Roku Jubileuszowego i rozpoczęcia nowego tysiąclecia stwierdził: Modlitwy trzeba się uczyć, wciąż na nowo niejako przyswajając sobie tę sztukę od samego boskiego Mistrza (nr 32).
Modlitwa jest niewątpliwie sztuką. I to sztuką niełatwą. Jeżeli ktoś się przykłada do modlitwy, pracuje nad swoją modlitwą, to ze spokojem może stwierdzić, że ma problem z modlitwą. Bo z jednej strony nie chcielibyśmy uprawiać banalnej modlitwy, prymitywnej, niedojrzałej. A z drugiej strony nie lubimy też modlitwy górnolotnej, napompowanej, wyrażanej w słowach, których nikt nie potrafi zrozumieć, nawet chyba sam Pan Bóg. Dlatego chcielibyśmy modlić się tak, abyśmy i my byli z modlitwy zadowoleni, i aby sam Pan Jezus był z niej zadowolony.
Na szczęście nie tylko my mamy problem z modlitwą. Apostołowie też mieli problem, jak się dobrze modlić. Jakich słów używać. Pewnego razu nawet przyszli do Jezusa z prośbą: Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów (Łk 11, 1). Wtedy Pan Jezus podyktował im – jak nam się wydaje – najprostszą i najładniejszą modlitwę: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie (Łk 11, 2).
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Dobra modlitwa to taka, która gwarantuje trwanie w dialogu z Panem Jezusem. Gwarantuje rozmowę z Nim. Gwarantuje bycie w bliskiej relacji do Boga.
Jedna pani opowiadała: Proszę księdza, nie wychodziła mi modlitwa, zaczęła mnie denerwować. Wydawało mi się, że Bóg mnie nie słucha i wtedy przestałam się modlić.
Z własnego doświadczenia również wiem, że czasami zdarzają się takie sytuacje, gdy wskutek trudności z modlitwą, postanawiamy z niej zrezygnować albo ją odstawić. Nie jest to jednak właściwe rozwiązanie.
Czytałem w życiorysie św. Matki Teresy z Kalkuty, że ona przez blisko 50 lat swojego życia przeżywała to, co mistycy nazywają ciemnością duszy czy nocą duchową. Czyli takie doświadczenie, jakby Bóg był daleko od człowieka, nieobecny, niezainteresowany nim. W jej pamiętnikach są zapisane takie słowa: Gdzie jest moja wiara? Nawet głęboko (...) nie ma niczego prócz pustki i ciemności (…). Jeśli jest Bóg – niech mi wybaczy. Może nas to bardzo zadziwiać. Ta, która codziennie godzinę czasu spędzała na adoracji Najświętszego Sakramentu i robiła niesamowite rzeczy dla biednych i chorych w Kalkucie, miała trudności z modlitwą. Co więcej – do tych trudności potrafiła się przyznać, mimo, że wszyscy ją szanowali i uważali za świętą za życia. Ale najważniejsze w jej trudnościach z wiarą było to, że nigdy – nawet w chwilach głębokiego kryzysu – nie zrezygnowała z modlitwy.
Bracia i Siostry w Chrystusie!
To jest wskazówka dla nas, którzy również możemy mieć – i pewnie mamy – problemy z modlitwą. Wytrwać na modlitwie, nawet wtedy, gdy jest pokusa porzucenia tej praktyki. W przypadku św. Matki Teresy z Kalkuty to się opłacało. Bo została świętą, czyli wiemy, że ostatecznie trafiła do nieba.
Stąd też św. Jan Paweł II, gdy w Liście do młodych zachęcał ich do modlitwy i dialogu z Bogiem, napisał: Dlatego proszę Was, abyście na tym niesłychanie ważnym etapie Waszej młodości nie przerywali rozmowy z Chrystusem – owszem, abyście ją wówczas tym bardziej podejmowali (nr 10).
Tę piękną i szczególną relację z Bogiem, która powstaje podczas modlitwy oddają słowa Pana Jezusa z Ewangelii według św. Jana: Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie (J 15, 4).
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Św. Jakub poucza w swoim liście: Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz (Jk 4, 3).
Jeden pan powiedział mi, że się przestał modlić, bo Bóg nie wysłuchiwał jego próśb. Możemy postawić pytanie: Dlaczego Bóg nie wysłuchuje naszych próśb? Ponieważ, albo prośba nie jest zgodna z Jego wolą, a co za tym idzie – nie jest dla nas dobra, albo się źle modlimy.
A kiedy modlimy się źle? Są trzy sytuacje.
Po pierwsze wtedy, gdy modlitwa jest zła. Brak zaangażowania w nią, brak serca, brak wiary w to, że zostanie wysłuchana. Czasami to widać na przykład na ślubach, że państwo młodzi i ich goście wcale nie są zainteresowani modlitwą, tylko imprezą i tym, co zewnętrzne.
Po drugie wtedy, gdy modlimy się będąc złymi ludźmi. Krzywdzimy innych, dokuczamy innym. Ranimy ich. A potem idziemy do kościoła na modlitwę i mamy nadzieję, że zostanie ona wysłuchana. Może wtedy właśnie nie zostać wysłuchana.
Po trzecie wtedy, gdy się modlimy o złe rzeczy. Jak chociażby modlitwa Pawlaka z filmu Nie ma mocnych lub intencja mszalna tej pani, która chciała się pomodlić o niepomyślność dla swojej sąsiadki.
Bracia i Siostry w Chrystusie!
Dlatego wsłuchani w słowo Boże i umocnieni Komunią świętą – sakramentalną lub duchową – pracujmy nad sobą, aby nasza modlitwa była piękna i dobra. Bo modlitwa jest najistotniejszą kwestią w naszym katolicyzmie. A wtedy na pewno nie do nas będą się odnosiły słowa św. Jakuba: Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz (Jk 4, 3). Bo nie o zaspokojenia naszych żądz będzie nam chodziło, ale przede wszystkim o wypełnienie woli Bożej.
Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz (Jk 4, 3).
ks. dr Marcin Kołodziej
Stacja XIV – Jezus złożony do grobu
Miłość potrafi oczekiwać
Martwego Jezusa namaszczono niedokładnie i pogrzebano w pośpiechu. Zatoczony kamień zakończył długą mękę i krótki pogrzeb. Taki koniec drogi Jezusa ujrzały ludzkie oczy. Ale oczy człowieka nie widzą dokładnie, dostrzegają jedynie skrawek rzeczywistości, nie są w stanie uchwycić doskonałości.
Bóg w grobie - absurd, który był rzeczywistością. Bóg w grobie - absurd, który jest wykrzyknikiem: Uważaj, człowieku! Nie wszystko rozumiesz, nie dostrzegasz wszystkiego!
Życie wielokrotnie stawia nas wobec takich wykrzykników: śmierć dziecka, cierpienie niewinnych... Tylko miłość, która umie czekać, będzie świadkiem zmartwychwstania. Tylko miłość, która umie czekać, pozna prawdę o rzeczach niepojętych i wydarzeniach niezrozumiałych.
Bóg w grobie - to jeszcze nie koniec.
« Stacja XIII
Stacja XIII – Jezus zdjęty z krzyża
Miłość nie liczy doznanych krzywd
Ciało Jezusa zdjęto z krzyża i oddano Matce. Maryja, tuląc martwego Syna dopełnia "fiat" wypowiedziane kiedyś w Nazarecie. "Niech mi się stanie według twego słowa" - Służebnica Pańska w zwiastowaniu, Służebnica Pańska wobec śmierci Syna. Zawsze zachowująca w swym sercu Boże dzieła: te radosne i te bolesne; zachowująca w sercu, bez prowadzenia rachunku swoich zasług i boleści; rozważająca je w swoim sercu, bez pychy z powodu swojego wyniesienia i bez upominania się o wynagrodzenie cierpienia.
Miłość nie prowadzi rachunkowości, zawsze jest dawaniem.
Matko nad zwłokami Syna, niechaj bez zastrzeżeń przyjmę prawdę, że miłość nie liczy doznanych krzywd.
« Stacja XII Stacja XIV »
Stacja XII – Jezus umiera na krzyżu
Miłość wszystkiemu wierzy
Jezus umiera na krzyżu. Zawieszony nad ziemią - jako wyklęty z ludzkiego rodu, jeszcze nie w niebie - bo śmierć zwleka. Pomiędzy ziemią a niebem - samotny. Już wszystko dokonał, aby przekonać świat o miłości Ojca. Wszystko już ofiarował: uniżenie Boga, gdy stał się Człowiekiem, życie wypełnione głoszeniem dobrej nowiny, swoje Ciało i Krew w Wieczerniku i podczas męki, Matkę swoją, teraz także własnego ducha złożonego w ręce Ojca dla życia każdego człowieka.
Jezus jest hojnym dawcą, nie liczy się z kosztami. Rozdaje swoją miłość bez żyrantów, bez poręczeń majątkowych. Bóg kocha za darmo i wierzy w człowieka, że przyjmie tę miłość, że tę miłość pokocha.
Jezu umierający, pomóż mi przyjąć dar Twego zbawienia. Niech spełni się miłość która wszystkiemu wierzy.
« Stacja XI Stacja XIII »
Stacja XI – Jezus przybity do krzyża
Miłość nie wybucha gniewem
Jezus pozwala przybić się do krzyża. Nie dochodzi swoich praw, nie buntuje się, nie przeklina swoich krzywdzicieli. Miłość pozwala się ukrzyżować, bo wierzy w swoje ostateczne zwycięstwo.
Cierpienie odbiera nam siły, stajemy się rozdrażnieni, łatwo nas zdenerwować. Ból przybijanego do krzyża Jezusa, który nie pała nienawiścią do oprawców, zmusza nas do postawienia sobie pytania: skąd bierze siły, by tak znosić cierpienie? Odpowiedź jest wciąż ta sama: bo kocha. Miłość daje Mu siły, aby bez buntu przyjąć cierpienie. Miłość - także do tych, którzy Go krzyżują. W miłości nie ma pragnienia zemsty, odwetu.
Jezu, pokorny w czasie krzyżowania, niechaj cierpiący odnajdują siłę w miłości, która nie wybucha gniewem.
« Stacja X Stacja XII »
Stacja X – Jezus z szat obnażony
Miłość nie postępuje nieprzyzwoicie
Na szczycie Golgoty Jezus dopełnia swojej ofiary. Żołnierze zdzierają z Niego szaty. Nadszedł czas, aby na ołtarzu miłości złożyć nawet ludzką godność i wyzbyć się prawa do czci przynależnej każdemu. Jezus godzi się na to, bo chce odkupić wszystkie grzechy i krzywdy świata. Bierze więc na siebie każdy brak miłości i szacunku, każdą podeptaną godność. One właśnie są haniebną nagością ludzkości. Zaradzić jej może jedynie miłość - czysty dar z siebie. Jezus oddaje siebie do końca, aby okryć tę nagość świata, bo miłość zakrywa wiele grzechów" (1P 4, 8).
Jezu, Obrońco naszego człowieczeństwa, niech wszyscy ludzie uwierzą, że miłość nie postępuje nieprzyzwoicie.
« Stacja IX Stacja XI »
Stacja IX – Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem
Miłość nigdy nie ustaje
Kolejny upadek Jezusa, kolejna bolesna porażka. Oto le¬ży na ziemi zdruzgotany miłością, lecz nie zniechęcony. Trudna jest miłość wierna - chwila po chwili. Ciężka jest miłość nieodwzajemniona. Zniechęca bardzo - miłość samotna. Powala na ziemię - miłość zraniona. Jezus upadając, nie ginie jednak pod krzyżem. Miłość przywiodła Go na drogę krzyżową i miłość staje się siłą, aby mógł dojść na Golgotę. Ta sama miłość, która druzgocze, czyni Go mocnym, aby pójść dalej. Jezus powstaje właśnie dlatego, że kocha. I idzie, by ukochać do końca.
Jezu, niech w zniechęceniach czerpiemy silę z miłości, która nigdy nie ustaje.
« Stacja VIII Stacja X »
Podkategorie
Kim jesteśmy?
|
|
---|---|
Jesteśmy Katolickim Kościołem Wschodnim, pełnoprawnym członem Kościoła Katolickiego, uznającym władzę i autorytet Biskupa Rzymu. Wyróżnia nas starożytny obrządek ormiański.
|
Obrządek ormiański
|
|
---|---|
Obrządek ormiański wywodzi się z Armenii, z tradycji św. Bazylego. Uformowany przez św. Grzegorza Oświeciciela. Charakterystycznym wyróżnikiem jest język liturgiczny - grabar czyli język staroormiański.
|