default_mobilelogo

Obszerne fragmenty kazania wygłoszonego przez ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego podczas Mszy  św. ormiańskokatolickiej odprawionej w Oławie na zakończenie Dnia Ormiańskiego w kościele NMP Matki Bożej Pocieszenia

Panie Ambasadorze, Drodzy siostry i Bracia!
Spotykamy się dzisiaj na liturgii ormiańskiej w Oławie, gdzie dzisiejszego dnia odbywa się Dzień Ormiański. We współczesnej wspólnocie ormiańskiej Oława zajmuje poczesne miejsce. Tutaj po roku 1945, po zakończeniu drugiej wojny światowej, ci Ormianie, którzy zostali wypędzeni z Kresów Wschodnich, głównie z Kut i okolicznych miejscowości trafili tutaj. I faktycznie przez 70 lat trwa tutaj pamięć o Ormianach. Tutaj, także jak w innych miastach Polski, pojawia się nowa emigracja. Przez takie dni jak dzisiejszy w Oławie jest ocalana pamięć o naszych przodkach.
Do Oławy przyjechałem bezpośrednio z Kędzierzyna–Koźla, gdzie odbywał się Dzień Żołnierzy Wyklętych. I tam, w małej miejscowości pod Kędzierzynem została ufundowana Tablica pamięci, którą miałem zaszczyt poświęcić. A w czasie spotkania była wspominana postać, jednego z naszych rodaków, majora Waleriana Tumanowicza, który urodził się w ormiańskokatolickiej rodzinie w Baniłowie. Legionista, żołnierz AK w czasie wojny, po wojnie był członkiem konspiracji antykomunistycznej. Zdradzony, uwięziony, został zamordowany w więzieniu Montelupich w Krakowie. Przypominam o tym dlatego, że w najnowszej historii, XVIII, XIX, XX wieku Ormianie identyfikowali się z narodem polskim: służyli królom, magnatom – zawsze Rzeczpospolitej Polskiej byli wierni. Możemy mieć satysfakcję, że nasz społeczność – czy w przeszłości daleko na Kresach, czy współcześnie na Opolszczyźnie, Dolnym Śląsku… była i jest społecznością powszechnie szanowaną. Posiadanie podwójnej ojczyzny, to jest coś, co nas, Ormian, wyróżnia spośród innych społeczności. Tak samo w innych diasporach, we Francji, Libanie czy Stanach Zjednoczonych. Zachowują wierność swemu rodowodowi, jednocześnie aktywnie włączają się w nurt lokalnego życia społeczno-kulturalnego. To wszystko się dzieje poprzez pracę, zaangażowanie społeczne, uczciwą pracę; oczywiście są wyjątki.
Nasza wspólnota tym się również szczyci, że chce być dobrymi chrześcijanami. Przytoczę wiersz poety Zygmunta Rumla, urodzonego na Wołyniu, który w wierszu „Dwie Matki” pokazywał jaki może być los w wielonarodowej, wielokulturowej Ojczyźnie.

Dwie matki
Zygmunt Jan Rumel 

Dwie mi Matki-Ojczyzny hołubiły głowę -
Jedna grzebień bursztynu czesała we włos
Druga rafy porohów piorąc koralowe
Zawodziła na lirach dolę ślepą - los...

Jedna oczom tańczyła pasem złotolitym,
Czerep drugą obijał - pijany jak trzos -
Jedna boso garnęła smutek za błękitem -
Druga kurem jej piała buntowniczych kos

Dwie mnie Matki-Ojczyzny wyuczyły mowy -
W warkocz krwisty plecionej jagodami ros -
Bym się sercem przełamał bólem w dwie połowy -
By serce rozdwojone płakało jak głos...

Dlatego też w takim dniu jak dzisiaj, kiedy są wykłady, wystawy, dyskusje, które pokazują młodym ludziom przeszłość, wszystkie wspaniałe postacie… że możemy być w zgodzie ze swoja tradycją, z tym, co przeżywamy teraz w Polsce.
Kuty nad Czeremoszem nazywane były „Małą Armenią”. Tamtejsza wspólnota ormiańska zachowała język, tradycję, słynną muzykę ormiańską, kolędy – niedawno wydane – przypominają nam jak mocno Ormianie byli związni z tą ziemią. Niestety, Kuty zostały wymordowane prze nacjonalistów ukraińskich w marcu – kwietniu 1944 roku. Zawsze, kiedy odprawiam Mszę św. e Dzień Pamięci Ludobójstwa Ormian z 1015 roku, wspominam także tych Ormian, którzy zginęli 30 lat później na ziemi polskiej.
Dwa dni temu, we Wrocławiu, obejrzałem film „Wołyń”. Niektóre osoby z naszej wspólnoty też tam były. Tu nie chodzi o okrucieństwo z jakim byli mordowani Polacy. Znam to z opowieści swoich dziadków i rodziców. Pierwsza rzecz to męczeńska śmierć wspomnianego przeze mnie poety Jana Rumla, który pojechał jako poseł Rządu Polskiego do obozu UPA aby pertraktować w sprawie zatrzymania rzezi, ale ginie straszliwą śmiercią przez rozerwanie końmi przez banderowców.
Drugi aspekt filmu, to pokazanie funkcjonowania kościołów, parafii, wspólnot religijnych. Pokazanie też jak podzielone było duchowieństwo grekokatolickie. Jest tam postać, która przypomina biskupa Grzegorza Chomyszyna, który mówi do swoich wiernych: Na tej ziemi żyją różne społeczności, wszystkie maja prawo do życia. I to jest przeplatane scenami z innego kazania, duchownego, który nawołuje do wyplenienia kąkolu (czyli wymordowania Polaków) i kończy się święceniem noży, siekier… na tle pięknego ikonostasu. Film, na przykładzie zachowań różnych postaci, pokazuje uniwersalna prawdę, że nasze życie to jest ustawiczna walka dobra ze złem.

spisała. Romana Obrocka